poniedziałek, 27 listopada 2017

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z drugiej sesji - 'Oszukać oszusta to podwójna przyjemność'. Sigmarzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne.

Jak napisałem w poprzednim wpisie po wakacyjnej przerwie wróciliśmy do rozgrywek Warhammer FRP, a jako że niedawno nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation ukazał się dodatek do 2ed WFRP zatytułowany Pokusa Arcyliczapostanowiłem skorzystać z okazji i przenieść fabułę do Księstw Granicznych.

Jak być może pamiętacie w czasie ostatniej sesji bohaterowie graczy zinfiltrowali obóz Zielonoskórych, a następnie skradli gobliński rydwan zaprzężony w Wielkie Wilki i zbiegli w Czarne Góry w kierunku skalne fortecy położonej na przełęczy.
***
W czasie wędrówki nad górami przeszła gwałtowna burza. Silne opady deszczu, które zaskoczyły nieobytych z dziczą wędrowców, a następnie gęsta mgła sprawiła, że awanturnicy rozdzielili się i zagubili.

Domen Prevc oraz Ingwar Egonsson po kilku godzinnym bezskutecznym poszukiwaniu zaginionego Waltera Neun wrócili na trakt i ruszyli na północ. Wkrótce napotkali uwięzionego w klatce błaznów człowieka. Nieszczęśnikiem okazał się Bernhard Bart, który jak oświadczył wędrowcom został skazany na głodową śmierć przez zawistnego sierżanta z pobliskiego fortu, którego uczciwie ograł w kości. Niestety sierżant i jego ludzie nie umieli pogodzić się z losem i wzięli sprawy w swoje ręce.


Gdyby awanturnicy mogli przewidzieć przyszłość prawdopodobnie pozostawiliby nieszczęśnika w klatce błaznów, by poniósł zasłużoną karę. Jednak Bernhard znał drogę do fortecy, a bohaterowie graczy byli zmęczeni, głodni i brudni, ponadto łotr całkiem nieźle radził sobie w dziczy, czego żyjący całe lata w mieście wojownik uczony nie mogli powiedzieć o sobie.

Wieczorem rozpętała się kolejna gwałtowna letnia burza, która w ciągu kilku pacierzy zamieniła trakt w rwący potok. Wśród huku błyskawic i szumu wody awanturnicy usłyszeli przerażający ryk, łopot skrzydeł, rżenie umierających koni i krzyki ginących ludzi. 

Ryzykując życiem bohaterowie graczy ruszyli w górę traktu, gdzie dostrzeli wyvernę, która masakrowała zaskoczonych niespodziewanym atakiem rycerzy zakonnych. Konni próbujący opanować spłoszone wierzchowce zajeżdżali sobie nawzajem drogę, tratowali się i przewracali.

Na widok rozszarpującego ludzi i zwierzęta skrzydlatego potwora Ingwar Egonsson Bernhard Bart stanęli jak wryci, natomiast Domen Prevc skoczył na wyvernę. Cichy jak śmierć, pośród huku uderzających piorunów natarł na delektującego się krwawą rzeźnią potwora. Moc Wiatrów Magii zamknięta w skomplikowanym wzorze tatuażu pokrywającym ramię wojownika przebudziła się i skoncentrowała w masywnym ostrzu półtoraręcznego miecza. Siła uderzenia była tak wielka, że Domen Prevc dzierżący wykute przez krasnoludzkich kowali ostrze jednym cięciem oddzielił szkaradny łeb wyverny od plugawego cielska.

Jak się okazało wojownik zaatakował w ostatniej chwili, bowiem ostatnim żywym rycerzem był Kurt Helborg, który powiadomiony przez Waltera Neun wyruszył na poszukiwanie zaginionych Domena Prevca Ingwara Egonssona. I tak ten który miał nieść pomoc, sam został uratowany.

Zdrożeni wędrówką bohaterowie graczy wzięli na swe barki kolejny ciężar. Sporządzili nosze na których wlekli nieprzytomnego, rannego Kurta Helborga. Na szczęście fort do którego zmierzali nie znajdował się daleko.
***
W forcie wędrowcy wykąpali się, napili i zjedli. Niestety nie było im dane odpocząć i zregenerować sił. Wiadomości, które przekazali zostały przesłane dalej, a oni otrzymali pozostawiony przez Waltera Neun rozkaz, który polecił im udać się jego śladem do miasta Zenres w Księstwie Granicznym Levrellian, gdzie mieli się spotkać i razem udać na dwór Artilli Levrellian.

Uzupełniwszy zapasy kompanii wyruszyli konno przełęczą Zimowe Kły w kierunku Traktu Khypryjskiego. Dzięki wyjątkowej biegłości w sztuce przetrwania jaką objawił Bernhard Bart wędrowcy dość bezpiecznie i względnie komfortowo pokonywali kolejne mile. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy.


Gdy Domen Prevc Bernhard Bart wrócili z polowania do obozu rozbitego w pobliżu skrzyżowania z Traktem Khypryjskim w obozie oprócz skrępowanego Ingwara Egonssona znajdowali się także zbrojni, na czele których stał nieprzyjemny typ przedstawiający się jako Johann Schmidt

Herszt banitów powołując się z jednej strony na wspólnych znajomych z Berhardem Bartem, a z drugiej na służbę jaką niby wraz ze swoimi kamratami dla Artilli Levrelliana, a tym samym na wspólny interes, przekonał bohaterów graczy do swojego planu.

A plan był następujący.

Traktem Khypryjskim w stronę Przełęczy Wściekłego Psa wędruje karawana złożona z tuzina wozów, którą chroni i powozi cztery tuziny zbrojnych Tileańczyków. Wyładowana orężem i spyżą karawana ma podążać do księstwa Fatandiry, która zbiera siły do walki z księstwem Levrellian

Herszt banitów oświadczył także, że Tileańczycy spodziewają się przewodników wysłanych przez Fatandirę i nie będą zaskoczeni widokiem bohaterów graczyAwanturnicy przyłączą się do karawany i gdy uznają za stosowne zatrują jedzenie Tileańczyków. Gdy trucizna zacznie działać podążający za karawaną banici obezwładnią zbrojnych i przejmą wozy, które doprowadzą do księstwa Levrellian.

Awanturnicy spierali się. Bernhard Bart długo przekonywał Domena Prevca Ingwara Egonssona do pomysłu. Wojownik uczony w końcu ulegli namowom łotra i zrealizowali plan banitów.

Tileańczycy choć z początku ostrożni, to w końcu dali dali się zwieść. W końcu spodziewali się gości, poza tym zbrojni słabo posługiwali się reikspielem, a bohaterowie graczy potrafili wzbudzić zaufanie.

Gdy nadszedł umówiony dzień banici wręczyli Bernhardowi Bartowi truciznę, a ten nie namyślając się długo wlał całą zawartość do środka kotła aplikując zbrojnym śmiertelną dawkę toksyny, której działanie wzmocnił dodany do mikstury UpiorytTileańczycy przez kilka kwadransów konali w konwulsjach, by w końcu znieruchomieć  na zrytej paznokciami ziemi wśród własnych odchodów i krwi.

Nim zbrojni skonali banici zgodnie z umową przejęli powozy od awanturników i ruszyli na wschód w kierunku osady Vitrolle

Domen Prevc Bernhard Bart oraz Ingwar Egonsson, którzy przez wiele pacierzy stali przerażeni mordem, którego dokonali, pozostali samotnie na trakcie z 250 zk zapłaty, co jak można szybko wykalkulować daje zk za życie jednego zabitego Tileańczyka.




Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 23 października 2017

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z pierwszej sesji - 'W skórze Goblina...'. Sigmarzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne.

Po wakacyjnej przerwie wróciliśmy do rozgrywek Warhammer FRP, a jako że niedawno nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation ukazał się dodatek do 2ed WFRP zatytułowany Pokusa Arcyliczapostanowiłem skorzystać z okazji i przenieść fabułę do Księstw Granicznych.

Nim jednak awanturnicy będą mieli okazję skonfrontować się z tytułowym Arcyliczem muszą poradzić sobie z kolejną rejzą Zielonoskórych oraz własną niepamięcią, przy okazji będą mieli okazję poznać trzy księstwa w których rozgrywać będzie się fabuła Pokusy Arcylicza.

Trójka bohaterów graczy znanych z kampanii Cienie pod Oldenlitz: Domen Prevc oraz Ingwar Egonsson i Walter Neun ocknęli się lekko ranni w jednym w wąwozów położonych w Górach Czarnych, chwilę później ukrywali się już przed oddziałem Zielonoskórych, z którego awangardą - jak wszystko wskazywało stoczyli przed chwilą przegrany bój. Gdy Zielonoskórzy oddali się, bohaterowie graczy zaczęli ustalać swoje położenie oraz okoliczności, które doprowadziły ich do tej bezimiennej kotliny w Górach Czarnych oraz utraty pamięci. 

Ingwar Egonsson wytłumaczył niepamięć awanturników potężną magią, która niedawno została użyta w ich pobliżu, udało mu się także ustalić, że od ostatniego wspomnienia, które pamiętają (tj. ucieczki z Oldenlitz w 2502) minęły przynajmniej dwa lata, bowiem złote korony które posiadał w sakiewce zostały wybite w mennicy w roku 2504, a sami bohaterowie graczy najprawdopodobniej są częścią oddziału zwiadowczego, który najwyraźniej miał zebrać jakieś informacje.

Następnie straceńcy ruszyli górskim szlakiem w ślad za oddziałem Zielonoskórych, słusznie skądinąd koncypując, że wszelkie będą raczej omijać trakt, którym podąża kilka tuzinów Orków i Goblinów.

W nocy bohaterowie graczy zostali jednak zaskoczeni przez pół tuzina Goblinów. Jednak doświadczeni w bojach awanturnicy odparli i pokonali Zielonoskórych. Wędrowcy byli także świadkami walk pomiędzy Orkami i Goblinami, które wybuchły w wyniku wewnętrznych animozji w oddziale.

Następne zagrożenie pojawiło się wraz z kolejnymi bandami Zielonoskórych, które tym razem pojawiły się na szlaku za wędrującymi bohaterami graczyAwanturnicy, którzy znaleźli się między młotem a kowadłem postanowili przechytrzyć swych wrogów. Nie mogąc wymknąć się z okrążenia ściągnęli łachmany i skórę z pokonanych Zielonoskórych i dzięki umiejętności charakteryzacja w której biegły był Walter Neun przyoblekli się w skórę Goblinów i dołączyli do zbrojnego oddziału wędrującego jak się okazało na południe, na równiny Księstw Granicznych, gdzie Herszt Orków Azhag Rzeźnik gromadził Łooomot! na czele którego zamierzał ruszyć na ziemie Imperium.

Awanturnikom, być może nawet dzięki wyjątkowo niskiej wartości współczynnika Charyzma, udało się spędzić wśród Zielonoskórych niemal tydzień, w tym czasie utrzymując konspirację  zebrali potrzebne informacje na temat liczebności i bardzo ogólnych planów Orków i Goblinów, a następnie porwali zaprzężony w wielkie wilki gobliński rydwan i ruszyli przełącz w kierunku ziem Wissenlandu. Nocą w trakcie ucieczki mogli obserwować w oddali tajemnicze wyładowania energii, przemarsz oddziału Szkieletów oraz nocny lot na wywernie Azhaga Rzeźnika.

Na tym zakończyła się pierwsza sesja kampanii. O postaci Azhaga Rzeźnika przypomniałem sobie czytając Pokusę Arcylicza i postanowiłem spleść losy największego Orkowego Nekromanty z losami awanturników z Oldenlitz.
Los Azhaga Rzeźnika przypieczętowało zdobycie pośród ruin Todtheim Korony Czarodziejstwa, albowiem w magicznym diademie drzemał ciągle złowieszczy duch Nagasha, który z wolna zapanował nad prostym umysłem Orka. Od owego dnia Azhag nie był już sobą, a jego wrodzoną siłą kierować jął strategiczny geniusz i tajemna furia starożytnego Licza.
Choć nadal nie przekonał do końca swych podwładnych, jakie znaczenie ma atak na flankę wroga, to nowe, pozyskane dzięki koronie spojrzenie na sztukę prowadzenia wojny, pozwoliło mu usunąć z drogi rywalizujących z nim Hersztów. Przed każdą bitwą Azhag prezentował plan ataku, mówiąc głębokim, zdecydowanie nieorkowym głosem, w którym znać było mądrość minionych wieków, a następnie ryczał na swych kamratów, by co prędzej wykonywali jego rozkazy. Odnoszone sukcesy sprawiły, że grono jego Zielonoskórych popleczników szybko rosło - nie dbali o to, jak zabawnie Azhag mówił, póki mówił gdzie młocke jakomś najść można.
Kiedy Azhag ruszył na Imperium, jego myśl taktyczna stała się jeszcze bardziej wyrafinowana. Prowadziło to między innymi do niesławnego, doskonale zsynchronizowanego, falowego ataku Goblinów w Bitwie na Mrocznym Wrzosowisku i nikczemnego manewru kleszczy Snotlingów pod Wzgórzem Rzeźnika. Wrogowie, którzy obronili się przed wzorową taktyką Azhaga, ulegali mrocznym mocom jego Korony. Owo doskonałe połączenie siły i intelektu nie wróżyło nic dobrego - zdawało się, że ŁooomotowiI! Azhaga nie sprosta żadna siła.
Koniec końców Azhag spotkał godnego siebie przeciwnika w Bitwie pod Osterwald. Był nim Werner von Kreigstadt, Wielki Mistrz Zakonu Rycerzy Panter, który usiekł był Azhaga i pozbawił Łooomot! jego przywódcy. Po bitwie horda rozproszyła się po lasach i wzgórzach. Jeśli zaś chodzi o Koronę Czarodziejstwa…, ta trafiła w ręce Wielkiego Teogonista, który przywiózł ją do Altdorfu i umieścił w najgłębszej krypcie Katedry Sigmara, gdzie spoczęła na wieki związana potężną modlitwą strażniczą.
***
Naznaczone terrorem panowanie Azhaga trwało od czterech lat i całe dziesiątki miasteczek północnych prowincji Imperium obrócono w popiół. Dojść miało właśnie do Bitwy na Wzgórzu Rzeźnika, bitwy, po której Azhag zyskać miał swój przydomek – Rzeźnik. 
Azhag rozpoczął przygotowania do bitwy od podzielenia swej hordy na trzy oddzielne kohorty – czyn, na który nie zdecydowałby się żaden z orkowych Hersztów, działających zawsze w sposób nieskomplikowany i możliwie bezpośredni. Pierwsza kohorta, składająca się z Czarnych Orków i Debeściaków Azhaga, związała walką czoło obrońców. Druga, składająca się z wielkiej liczby Orków i Goblinów okrążyła wzgórze, by odciąć od posiłków tych, którym przyszło stawić czoła wściekłości Czarnych Orków. Trzecia kohorta, składająca się z niezliczonych Goblinów i Snotlingów, zaszła obrońców z flanki. Zwinne stworzenia bez trudu wspięły się na zbocze wzgórza i zamknęły pierścień okrążenia, nim wróg zdał sobie sprawę ze swego położenia. 
Jakby mało było tego, że Orkowy Herszt Hersztów zdecydował się na tak sprytne rozstawienie swych sił, Azhag podjął teraz działania, które uczyniły zeń najbardziej znienawidzonego wroga Ludzi. 
Grzmiącym, nieswoim głosem przyzwał Azhag magiczną moc prastarej korony, która zdobiła teraz jego głowę. I oto na jego rozkaz podniosły się dusze dopiero co zabitych wrogów, by spaść na swych pozostałych przy życiu towarzyszy. Ostatni, zgubieni obrońcy Wzgórza Rzeźnika zwarli szeregi na jego porosłym sosnami szczycie, by stoczyć ostatnią walkę z Orkami Azhaga, podczas gdy krwawe szczątki ich niedawno poległych towarzyszy atakowały spod ich własnych nóg. Straszna to była rzeź i nikomu z obrońców Wzgórza Rzeźnika nie udało się ujść z życiem, kiedy polegli powstali na rozkaz Azhaga, by toczyć zaciekły bój ze swymi żywymi braćmi.

Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z szóstej sesji - 'Na jedną kartę...'. Nachgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland.

Nachgeheim AS2552, Grunburg, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Oto się stało! Cień spod Oldenlitz poległ, lecz demonobójcy zapłacili za zwycięstwo straszną cenę...

Po medytacji wzmocnionej działaniem Lorasium mój duch opuścił ciało i powędrował ścieżkami przeszłości do Oldenlitz. Niestety nie posiadam takiej biegłości w sztuce jaką wykazywała R. i moim ustaleniom daleko do raportów, które przygotowywaliśmy wspólnie. Niemniej jednak Wasza Wielebność pozwoli, że przedstawię fakty, które udało mi się ustalić.

Awanturnicy po otrzymaniu rozkazu od Damesu by nocą otworzyć bramy Oldenlitz i wydać miasto na rzeź Panu Mglistych Wzgórz zbuntowali się i stanęli do walki z demonem. I choć przeklęta meduza w końcu poległa, to buntownikom przyszło srogo zapłacić za zwycięstwo. Ranni na ciele i duchu musieli opuścić miasto w którym pozostawili na łasce kultystów demona swoje rodziny oraz najbliższych i uciekać do Salzenmund.

W stolicy Nordlandu próbowali bezskutecznie znaleźć posłuch u duchownych Sigmara i Ulryka. Nikt z kapłanów nie dał wiary w opowieściom ściganych listem gończych awanturników. Tak ściganych listem gończym, bowiem rajcy miejscy z Oldenlitz wykorzystując swe wpływy oskarżyli awanturników o liczne zbrodnie i rozesłali po okolicy listy gończe. I tak kultyści zmusili demonobójców do ucieczki poza miejskie mury.

Ponadto ustaliłem, że rodziny i najbliżsi buntowników zostali schwytani oraz wysłani do kopalni pośród Mglistych Wzgórz.

Podejrzewam także, że przynajmniej jeden z awanturników jest agentem Inkwizycji Sigmara, jednak na chwilę obecną nie mam na to mocnych dowodów.


Pozdrawiam,
X.


PS Mistrzu Patriarcho dziękuję za zrozumienie, słowa pociechy i środki, które otrzymałem w Twym ostatnim liście. Twoje słowa pomogły mi pozbierać się i z nowym zapałem wrócić do wypełniania powierzonych mi zadań.

***

Nie samymi figurkami człowiek żyje. Po niemal dekadzie przerwy wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP i co kilka tygodni szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowanymi relacjami z sesji.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 3 lipca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z piątej sesji - 'Jesteśmy Legion...'. Nachgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland.

Nachgeheim AS2552, Grunburg, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Zawiedliśmy...

R. nie żyje. Prezbiterzy Sigmara odmówili dalszej współpracy i wygnali mnie z Glaubenniedrich. Obecnie przebywam w Grunburgu i myślę, że to jeden z ostatnich listów które piszę do Waszej Wielebności. Nie mam zbyt wiele czasu, nie mam też już sił dlatego Ekscelencja wybaczy lapidarność.

Po opuszczeniu kurhanu Pana Mglistych Wzgórz awanturnicy wrócili do Oldenlitz, w większości w całkiem niezłej kondycji, jedynie Ingwar Egonsson po tym jak R. próbowała się z nim skontaktować padł bez ducha na ziemię. Działanie R. rozwścieczyło duchownych Sigmara, którzy natychmiast nakazali powrót do Glaubenniedrich.

Po powrocie do Glaubenniedrich korzystając z zamieszania związanego z bieżącymi wydarzeniami szybko i skrycie opuściliśmy twierdzę, by ćwierć stajania od fortecy zatrzymać się w pobliżu położonego pośród lasu Ogrodu Morra. Za namową R. użyliśmy liści Lorasium, zwanego także Wiedźmim zielem. Po zjedzeniu i krótkiej medytacji udało nam się dokonać nieautoryzowanego opuszczenia ciała, R. która radziła sobie lepiej ode mnie szybko odnalazła ścieżkę przeszłości. 

Powróciliśmy nad Mgliste Wzgórza i Oldenlitz. Udało nam się ustalić, że awanturnicy po powrocie do miasta pozostawili Ingwara Egonssona pod opieką żony i innych kobiet. R. opętała żonę Ingwara, a następnie uwiodła Rufusa Hubera, z którego podczas zbliżenia wydobyła wszystkie potrzebne informacje. Dowiedziała się, że awanturnicy skontaktowali się z Mistrzami Gildii, a w końcu i demonem, któremu oddają cześć i którego zwą Damesu. Demon spod Oldenlitz nakazał swoim kultystom wypełnić przysięgę złożoną Panu z Mglistych Wzgórz i pozyskać Nieumarłego dla sprawy. Awanturnicy udali się do kopalni położonej pośród Mglistych Wzgórz skąd porwali zdeformowane dzieci i żony górników, których ofiarowali Panu Mglistych Wzgórz. Upiór wchłonął dusze śmiertelników, a truchła przywrócił do Nieżycia jako Zombie i Szkielety, a następnie ruszył na północ ku starym kurhanom zbudzić z wiecznego snu swych sierżantów i kapitanów.

To stało się właśnie wtedy. R. widząc co się dzieje postanowiła zareagować, wbrew ostrzeżeniom, które wielokrotnie słyszeliśmy od kapłanów Młotodzierżcy zaingerowała w przeszłość, a Pan Mglistych Wzgórz dostrzegł ją i wchłonął jej Istotę równie łatwo, jak wcześniej pożarł dusze górników...

Ja powróciłem do teraźniejszości i zabrałem ciało R. do Glaubenniedrich. Prosiłem... Błagałem Prezbiterów Sigmara o pomoc. Odmówili, a gdy nie chciałem opuścić murów warowni obili mnie kijami i wyrzucili za bramy twierdzy... Nie wiem co stało się z ciałem R.

To wszystko zaczyna wymykać się z rąk...

Ja wiem, że zawiodłem Waszą Dostojność... Ja muszę wrócić do przeszłości jeszcze raz. Zostało mi jeszcze trochę Lorasium. Dziś zjem liście i po raz ostatni spojrzę w przeszłość zobaczyć na własne oczy jak dokonało się to, co się dokonało.

Pozdrawiam,
X.
***

Nie samymi figurkami człowiek żyje. Po niemal dekadzie przerwy wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP i co kilka tygodni szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowanymi relacjami z sesji.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z czwartej sesji - 'Pan Mglistych Wzgórz...'. Geheimnisnacht AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland.

Geheimnisnacht AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Na początku muszę uwiadomić Waszą Ekscelencję o pewnym incydencie wywołanym przez R. i o wielce prawdopodobnej nocie, którą do Waszej Dostojności wystosują duchowe władze twierdzy Glaubenniedrich. Jednocześnie pragnę uspokoić, iż udało mi się już nieco ułagodzić relacje z duchownymi i nasza misja będzie kontynuowana, przynajmniej na razie. Otóż R. podczas pobytu w lazarecie wpadła w wieszczy trans. Po wygłoszeniu wróżby, które nie było mi dane wysłuchać, a Szpitalnicy nie raczyli powtórzyć, dusza czarodziejki samoistnie opuściła ciało wessana w wir przeszłości. Wraz z Prezbiterami Sigmara ruszyliśmy za R., duchownym udało się odnaleźć czarodziejkę w przeszłości, w interesującym nas okresie na kilka dni przed Nocą Tajemnic. Dusza R. weszła w ciało żony Ingwar Egonsson i nawiązała kontakt z awanturnikiem. Nim duchowni zareagowali R. zdołała przekazać Ingwarowi Egonssonowi krótką wiadomość: 'Nie idź na wzgórza. Nie zakłócaj spoczynku tych, którzy powinni śnić przez wieki!'. Jak się później okazało, czy to za sprawą interwencji duchownych Sigmara, czy może dlatego, że przeszłości nie sposób odmienić, wróżba choć wypowiedziana i usłyszana nie wpłynęła na losy awanturników.

Teraz o Czcigodny pozwolę sobie zrelacjonować wydarzenia, które miały miejsce na Mglistych Wzgórzach w Noc Tajemnic AS2502.

Trzy dni przed Nocą Tajemnic do Oldenlitz przybyło dwóch wędrowców. Wysocy i szczupli, odziani w zielone płaszcze z głębokimi kapturami, dzięki nieodpartej mocy złota szybko nawiązali kontakt z awanturnikami i przekonali ich do pomocy w wyprawie na Mgliste Wzgórza. Wędrowcy przedstawili się jako uczeni z Nuln w drodze na misję badawczą na Mgliste Wzgórza, gdzie jak oświadczyli chcieli przeprowadzić badania starożytnego kurhanu. Omamieni wizją sowitego wynagrodzenia awanturnicy szybko najęli się jako zbrojna eskorta i przewodnicy. R. twierdzi, że przybyszami byli Asrai, którzy użyli magii by otumanić i ukierunkować zmysły awanturników, którzy niepomni na zbliżającą się Noc Tajemnicy wyruszyli z Asrai w stronę Mglistych Wzgórz.

Podróż na zachód upłynęła bez większych incydentów. Jedynym wydarzeniem wartym odnotowania było spotkanie z Rzecznym Trollem przy moście, który zresztą wiosną awanturnicy sami odbudowali. Rozzłoszczony przez Rufusa Hubera potężny stwór ją bronić przeprawy przez most uniemożliwiając dalszą podróż, dopiero zrzucenie przez awanturników do rzeki beczek z zapasem jedzenia zajęło Trolla na tyle długo, by kompania bez walki mogła przejechać po moście.

Kilka godzin przed Nocą Tajemnic drużyna dotarła do kurhanu Pana Mglistych Wzgórz. Na polecenie Asrai awanturnicy własnymi rękami złamali pieczęcie i wyłamali drzwi do grobowca, umożliwiając Elfom wejście do wnętrza.

Potężne zaklęcia, którymi obłożono grobowiec oraz magia Asrai uniemożliwiły nam wejście do wnętrza, jednak niestandardowe metody działania R. pozwoliły nam ustalić co wydarzyło się w kurhanie. Według R., która podczas pobytu w Grunburgu dokonała nieautoryzowanego opuszczenia ciała, Asrai korzystając z układu planet oraz pełni Morrslieba, a także mocy Nocy Tajemnic przebudzili pochowanego w grobowcu Pana Mglistych Wzgórz. Starożytny Upiór posilił się energią towarzyszących Elfom awanturników, których jednak nie zabił, choć ci z początku próbowali stawić mu czoła, jednak nie byli w stanie zranić bezcielesnej istoty. Upiór zmusił mężczyzn do złożenia przysięgi, którą ci przypieczętowali krwią. Każdy z awanturników w zamian za darowanie życia zobowiązał się nim minie rok doprowadzić przed oblicze Pana Mglistych Wzgórz dwóch śmiertelników.

Czas pokaże czy dotrzymają przysięgi krwi. O kolejnych ustaleniach poinformuję Waszą Czcigodność niezwłocznie.

Pozdrawiam,
X.


PS R. nadmienia, iż przed wyruszeniem na Mgliste Wzgórza awanturnicy dostrzegli w Oldenlitz mężczyznę, który przypominał jednego ze zbrojnych, którego zimą zostawili na pastwę Wampira, co opisaliśmy w liście Sieroty z Mglistych Wzgórz. Jednak jak ustaliła R. awanturnicy zgubili jego trop w Ogrodzie Morra w pobliżu Oldenlitz.
***

Nie samymi figurkami człowiek żyje. Po niemal dekadzie przerwy wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP i co kilka tygodni szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowanymi relacjami z sesji.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z trzeciej sesji - 'Ślepa furia...'. Sigmarzeit-Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland.

- Panie! - posłaniec zatrzymał się zaraz po wejściu do komnaty i skłonił nisko przed niemłodym już mężczyzną.

Mów Ulgar! - głos skrytego w cieniu arystokraty był niski i chrapliwy. - Masz to?

Tak! - sługa podszedł do masywnego biurka i położył na blacie zwój. - Skryba, który pisze listy dla Domena Prevca dostarczył nam kopię pisma.

Z mroku wynurzyła się sękata dłoń, szlachetne kamienie osadzone w złotych sygnetach zapłonęły światłem odległej świecy, palce zacisnęły się na zwoju.

Ulgar trzask łamanej pieczęci i szelest rozwijanego pergaminu słyszał już zza zamykanych drzwi. Sługa dobre wiedział, kiedy jego pan chce zostać sam...

Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland

Witaj Primoš,

Pewne dziwi Cię mój list.

Wydarzenia jakich byłem świadkiem i uczestnikiem skłoniły mnie do tego.

Wiele lat upłynęło od czasu naszego ostatniego spotkania i to , że jesteś z dala od Oldenlitz jest powodem, że Cię wybrałem na powiernika w razie gdyby spotkało mnie coś niespodziewanie kończącego mój żywot.

Będę pisać dwa razy w miesiącu.

Jeśli dwa listy z rzędu do ciebie nie dotrą zaopiekuj się moja żoną i dziećmi.

Informację na temat środków na to oraz ich dane prześle osobnym listem. Przechodząc do rzeczy w skrócie napiszę to co mógłbyś poświadczyć w razie moich problemów.

Zaczęło się od wizyty dwóch znanych w okolicy awanturników-trollobójców - Rufusa i Ingwara. Mieli mieć jakieś dobrze płatne zajęcie. Mój szef za obietnicę połowy zysku chętnie na to przystał.

Po 2 dniach czekaliśmy w umówionym miejscu - karczmie "U kata". Nasz zleceniodawca Dieter Haxt został zastrzelony przed karczma z kuszy Rufusa. Celem oczyszczenia się z zarzutów podążyliśmy śladem zabójcy. Wpierw w stronę faktorii potem lasem i na Salzenmund. Nad ranem w przydrożnej karczmie zasadziliśmy się na ściganego zabójcę jak się okazało czarodziejkę. Wypłoszeni przez stajennego zaatakowaliśmy samotrzech jeszcze w sali karczmy, potem po ciężkim boju na gościńcu wykończyliśmy wiedźmę. Niestety nie poszło to gładko i siedzący w karczmie strażnicy dróg nie dali wiary że zabita jest ściganym mordercą.

I tak trafiliśmy do lochu na wieczną odsiadkę i tortury.

Chcieli wiedzieć od nas rzeczy o których jeszcze nie miałem pojęcia.

Gdy nas uwolniono a w zamian postawiono nieznanych jegomości na jaw wyszło że w Oldenlitz działa grupa kultystów, a nam wypadło spotkać źródło kultu- demoniczną kobietę o wężami zamiast włosów. Chciała nas obdarować w zamian za wierność kultowi. Rufus i Ingwar bez wahania z tego skorzystali. Ja jeszcze się waham co zrobić.

To chyba tyle. Aż tyle.

Sam widzisz, że ktoś z zewnątrz musi o tym wiedzieć.


D.P.

***

Nie samymi figurkami człowiek żyje. Po niemal dekadzie przerwy wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP i co kilka tygodni szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowanymi relacjami z sesji zarówno mojego autorstwa jak i graczy.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 22 maja 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z drugiej sesji - 'Ślepa furia...'. Sigmarzeit-Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland.

Sonnstill AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Wasza Dostojność raczy wybaczyć... Ledwo trzymam pióro w zdrętwiałych ze zmęczenia palcach. R. leży ranna w komnacie pod opieką szpitalników, gorączkuje i majaczy... Na własne życzenie zostaliśmy zaatakowani przez Demona spod Oldenlitz, a Prezbiterowie Sigmara ocalili nas od zguby. Gdyby wasza Czcigodność mógł zobaczyć Duchownych Młotodzierżcy przyodzianych w Pancerz Wiary! Cóż to był za widok! Odziani w światłość i ogień odparli atak Demona i osłonili nasz odwrót...

Na początku miesiąca Sigmarzeit w gospodzie "U Kata" Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc oczekiwali na spotkanie z Dieterem Haxtem wasalem możnych panów Nikse z Salzenmund, który z polecenia swych mocodawców miał skontaktować się z Trollobójcami z Oldenlintz. Zadanie jakie Dieter Haxt miał zlecić awanturnikom pozostanie jednak tajemnicą, bowiem posłaniec został zabity - zastrzelony skrytobójczo z kuszy przed gospodą "U Kata".

Podejrzenie padło od razu na Rufusa Hubera, który kilka dni wcześniej nabył na targu ciężką kuszę i sajdak bełtów z którymi dumnie obnosił się po mieście, wzbudzając zrazu podziw panien, z którego zresztą nader skwapliwie korzystał w karczemnych pokojach. Podobnie było owego dnia. Znudzony czekaniem pozostawił swych kamratów w sali jadalnej i kosztem 10 srebrnych szylingów oddawał się cielesnym uciechą z karczemną ladacznicą. W tym czasie skrytobójca wystrzelił z jego kuszy bełt, których bez uchyby dosięgnął serca Dietera Haxta zabijając posłańca na miejscu.

Nie udało nam się ustalić tożsamości skrytobójcy, istota kryła się za potężnymi zaklęciami maskującymi i zbiegła z miasta tuż po wykonaniu zlecenia.

Awanturnicy cieszący się dużym zaufaniem miejskich patrycjuszy nie zostali aresztowani, dano wiarę ich zapewnieniom o niewinności i pozwolono im ruszyć tropem skrytobójcy, który jak zarzekał się Rufus Huber był świeży i dobrze widoczny. Jednak Rufus Huber dał się zaślepić i omamić, Demon spod Oldenlitz odmienił jego płyn oczny i sprawił że widział on to co Demon chciał by widział. Bowiem śladem skrytobójcy podążała jeszcze jedna osoba, kobieta, mag i szpieg na usługach Imperatora - ta o której Wasza Dostojność raczył wspomnieć w ostatnim liście - i to jej tropem podążali nieświadomi awanturnicy. 

Zdeterminowani osaczyli i w biały dzień, na oczach gości bez dania racji zaatakowali kobietę w zajeździe na gościńcu do Salzenmund. I choć kobieta dzielnie odparła atak Rufusa Hubera oraz Domena Prevca to Ingwar Egonsson zdradzieckim strzałem z kuszy - tej samej którą powalony został Dieter Haxt - pozbawił życia szpiega Imperatora.

R. zwróciła uwagę na fakt, iż umysły w/w musiały zostać omamione działaniem Demona, bowiem Domen Prevc posiadał przy sobie sygnet i list uwierzytelniający który skradł zabitemu Dieterowie Haxtowi. Dzięki tym utensyliom mógł rozkazywać obecnym w w/w zajeździe strażnikom dróg. Nie zrobił tego jednak, lecz razem z towarzyszem zbrojnie uderzył na kobietę.

I tu zakończył się pościg prowadzony za tajemniczym skrytobójcą. Awanturnicy zostali aresztowani przez strażników dróg i przewiezieni do Salzenmund, gdzie spędzili miesiąc w ratuszowych lochach. Udało nam się ustalić także, bo zaklęcia którymi obłożone został ratusz nie pozwoliły na infiltrację, że Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc poddani zostali torturom, jednak na mękach nie zdradzili tajemnic kultu Demona spod Oldenlitz. Ustaliliśmy także, że nieprawdą są zapisy w rocznikach Salzenmund, bowiem nieszczęśnikami, którzy zostali spaleni na stosie nie byli Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc. Kulstyści zostali uwolnieni z lochów przez swych kamratów, a ich miejsce zajęli schwyceni przez heretyków i otumanieni narkotykami żebracy i ulicznicy z Salzenmund.

Po powrocie do Oldenlitz awanturnicy zostali zaprowadzeni do świątyni Demona... Pomimo ostrzeżeń Prezbiterów Sigmara R. próbowała pokonać barierę otaczającą świątynię Demona spod Oldenlitz. Zrazu wydawało się, że R. odniosła sukces, bowiem zasłona rozdarła się na dwoje i zobaczyliśmy awanturników, których rany zadane przez śledczych z Salzenmund zagoiły się na naszych oczach. Ale wtedy Demon spod Oldenlitz zobaczył także nas. Wściekły atak niechybnie zniszczyłby nasze dusze gdyby nie Pancerz Wiary którym otoczyli nas Kapłani Młotodzierżcy. Osłaniani przez Duchownych Sigmara powróciliśmy do klasztoru Glaubenniedrich.

O dalszych ustaleniach poinformuję w kolejnym liście. Wasza Czcigodność pozwoli mi zakończyć w tym miejscu i udać się na odpoczynek.

...i modlitwę.


Pozdrawiam,
X.
***

Nie samymi figurkami człowiek żyje. Po niemal dekadzie przerwy wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP i co kilka tygodni szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowanymi relacjami z sesji.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

czwartek, 23 marca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z pierwszej sesji - 'Sieroty z Mglistych Wzgórz'. Mitterfrühl AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland

Istnieje wiele przyszłości, ale tylko jedna przeszłość. Kiedy podróżujecie za siebie, idziecie prostą ścieżką. Pokonujecie ogromne odległości, jednak ścieżka pozostaje stała, ponieważ jest zamknięta w naszej pamięci. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że są inne ścieżki, z dzisiejszego dnia do jutra. Jutro jeszcze się nie wydarzyło i możliwości jest nieskończona ilość. Każdy z nas podejmuje decyzje, które mają wpływ na kształt tego jutra. Załóżmy, że przeniesiemy się w to jutro. Widzimy wtedy ogromną liczbę ścieżek, cienkich jak pajęczyna i zmiennych. Która jest prawdziwa? A kiedy podążymy jedną z nich, jak wrócić do dzisiaj, które z punktu, w którym stoimy, jest wielorakim wczoraj? Do którego dojdziemy wracając? Może się zdarzyć, że podróżnik się zagubi. Oddali się tak bardzo od samego siebie, że zacznie dryfować, stając się widmem, ulotnym jak dym…

Sigismund von Sonnenschein, Prezbiter Sigmara
***
Mitterfrühl AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Zgodnie z otrzymanym poleceniem dotarliśmy do Grunburga i nawiązaliśmy współpracę z Prezbiterami Sigmara z klasztoru Glaubenniedrich. Nieufność kapłanów Sigmara wciąż jest duża i nic nie wskazuje na to by w przyszłości uległa zmniejszeniu, jednak listy uwierzytelniające oraz pieczęcie Imperatora skłoniła duchownych do niechętnej współpracy.

Tak jak Wasza Dostojność przypuszczała mnisi z klasztoru Glaubenniedrich wydają się posiadać dużą wiedzę na temat zdarzeń, które pozostają w naszym zainteresowaniu jednak wątpię, by podzielili się z nami posiadanymi informacjami w inny sposób niż poprzez umożliwienie bierniej obserwacji w trakcie 'podróży poza ciało'.


W dzisiejszym 'nabożeństwie' udział wzięła R., która w eskorcie dwóch Prezbiterów Sigmara cofnęła się do roku AS2502 do dnia Mitterfrühl, do miasta Oldenlitz k. Salzenmund, w Baronii Nordlandu. Poniżej zamieszczam jej skróconą relację, natomiast więcej informacji na temat głównych bohaterów tamtych zdarzeń oraz pełny zapis przekażemy Waszej Dostojności niezwłocznie po sporządzeniu.


...jak udało mi się ustalić wyprawą, która wyruszyła wiosną do kopalni i faktorii handlowej położonych we wschodniej części Mglistych Wzgórz, dowodził Rolf Errlich, który od swoich bezpośrednich przełożonych otrzymał pisemne polecenie następującej treści:

"Dokonać kontroli kopalni i faktorii. Zdrowych zostawić na miejscu. Chorych lub odmienionych przetransportować do Oldenlitz. Zagrażające życiu 'deformacje' usunąć żelazem i ogniem. W razie konieczności wyeliminować poważnie 'odmienionych'. Ciała spalić w ogniu. Tak rzekłem, ku chwale Damesu!."
Wraz z Rolfem Errlichem w kierunku Mglistych Wzgórz wyruszyli pozostający w naszym zainteresowaniu Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Walter Neun, a także pięciu innych mężczyzn z Oldenlitz, których personalia zostały umieszczone w odpowiednim załączniku. Oddział dysponował także zaprzęgiem, trzema końmi pociągowymi oraz odpowiednim ekwipunkiem wśród którego nie wykryłam magicznych przedmiotów lub artefaktów.

Jak ustaliłam Rolf  Errlich wtajemniczył wymienionych powyżej z imienia i nazwiska kompanów w detale misji, jednak na chwilę obecną nie mam pewności czy wszyscy mężczyźni w pełni zrozumieli istotę stojącego przed nimi zadania oraz czy dowodzący wyprawą zdawał sobie sprawę czego faktycznie oczekują od niego przełożeni.


Według planu oddział wyruszył na zachód i po trzech dniach miał dotrzeć do celu. Pomimo wiosennych roztopów drużyna dość sprawnie poruszała się leśnym traktem, by drugiego dnia zatrzymać się przed zniszczonym mostem, który niegdyś łączył przeciwległe brzegi przecinającego szlak jaru. W tym miejscu kompania podjęła decyzję o wyprzęgnięciu zwierząt pociągowych i pozostawieniu zaprzęgu. Następnie awanturnicy pieszo pokonali parów i znajdującą się na dnie zamarzniętą rzekę i po zmroku trzeciego dnia dotarli pod otaczającą kopalnię i faktorię drewnianą palisadę.

Kołatających po zmroku wędrowców nikt nie wpuścił do środka, nikt nie odpowiedział także na ich wołania. Kompania postanowiła nocować pod bramą, gdzie w namiotach schronili się przed chłodem wiosennej nocy.

Po północy na wartującego Rufusa Hubera został rzucony czar, który omamił awanturnika oraz jego towarzyszy i pozbawił ludzi przytomności. Do obozowiska wkroczył Wampir (więcej informacji na temat stworzenia zostanie zamieszczone w załączniku), który porwał jednego ze stronników, a służący mu dregowie odebrali ludziom broń i wrócili za mury, gdzie ukryli się w opuszczonych przez górników domach.

Gdy wschód słońca rozproszył rzucone na ludzi zaklęcie, awanturnicy pokonali palisadę i dostali się na teren faktorii i kopalni, gdzie odkryli że budynki zostały opuszczone, główne wejście do kopalni wysadzone, a następnie zabezpieczone solą i święconą wodą. Kompanii udało się także odnaleźć zaginionego stronnika oraz odebrany oręż. Gdy poznali, że stronnik padł ofiarą Wampira zabarykadowali się w jednym z budynków gotowi bronić swojego życia. Jednak Wampir miał inne plany, wysłał do Rolfa Errlicha jednego ze swoich dregów z propozycją, która brzmiała następująco:
"Mój Pan nie pragnie waszej krwi. Przynajmniej nie całej. Zadowoli się połową, bo jest łaskawy i miłosierny. Ty śmiertelniku wybierzesz kogo poświęcisz. Czterech wyruszy ze Mną, mówi Pan, by czterech mogło pozostać!. Jak jest twoja odpowiedź nędzniku?
Rolf  Errlich rozmówił się ze swoimi zaufanymi kompanami, po krótkiej naradzie postanowili upić, a następnie porzucić na żer Wampira czterech stronników oraz dwa z trzech zwierząt pociągowych, których również zażądał Nieumarły. Gdy drużynnicy ukryli się w jednej z piwnic, świta Wampira spętała nieprzytomnych ludzi, umieściła ich w należącej do Wampira karocy, do której zaprzęgnięto dwa konie, i odjechała na północny zachód.

W ciągu kilku kolejnych dni Ingwar Egonsson korzystając z pozostawionych w budynkach zapasów sporządził proch, który wykorzystał do wysadzenia głazów zagradzających wejście do kopalni. Kompanii udało się nawiązać kontakt z ukrywającymi się w kopalni ludźmi, a przynajmniej z pierwszą grupą, wśród której nie było 'odmienionych'. O istnieniu drugiej grupy podczas opatrywania ran i leczenia górników dowiedział się Ingwar Egonsson, który z nieznanych na chwilę obecną powodów nie przekazał tej informacji swoim towarzyszom.

Rolf Errlich nieświadom istnienia drugiej grupy 'ocalonych', chcąc zrealizować zlecone mu zadanie, przekonał górników do odbudowania zniszczonego mostu w zamian za obietnicę przetransportowania zaprzęgiem tuzina osłabionych, niedożywionych dzieci do znajdującego się w Oldenlitz lazaretu. I choć 'sieroty' faktycznie wyruszyły wraz z kompanią do Oldenlitz, to przed miejskimi murami Rolf Errlich przekazał powóz wraz z pasażerami ludziom wysłanym przez swoich Mistrzów Gildii.

Drużynnicy za wykonanie swojego zadania otrzymali od swych mocodawców wynagrodzenie w wysokości 20 zk na głowę. Zastanawiające jest, że Ingwar Egonsson przekazał całość na rzecz miejskiego lazaretu.

Los 'sierot z Mglistych Wzgórz' na chwilę obecną pozostaje nieznany. Towarzyszący mi Prezbiterzy Sigmara nie mogli wkroczyć do miejsca poświęconego innemu bóstwu, a do takiego właśnie zostały przetransportowane sieroty, mi zaś z uwagi na brak doświadczenia w 'podróżowaniu poza ciałem' odradzono samodzielną wyprawę.

Jeśli Wasza Dostojność sobie życzy, w przyszłości podzielimy się uwagami na temat różnić w podejściu do  'podróżowania poza ciałem' jakie występują pomiędzy naszą wiedzą, a wiarą duchownych.


Pozdrawiam,
X.

PS R. pragnie nadmienić, iż w trakcie 'nabożeństwa' była świadkiem dwóch zdarzeń z udziałem kompanii awanturników, które choć nie mają bezpośredniego związku z 'sierotami z Mglistych Wzgórz' to być może zainteresują Waszą Dostojność na tyle, by zlecić ich obserwację.

Pierwszym zdarzeniem były tajemnicze słupy dymu unoszące się nad lasem, na północ od szlaku, którym podróżowała kompania.

Drugi incydent to ciężko ranny Rzeczny Troll, który został ujawniony przez Rufusa Hubera w zamarzniętym korycie rzeki nieopodal zniszczonego mostu. Interesującym wydaje się być, kto mógł zadał Trollowi tak poważne rany, że stwór został uwięziony w lodzie nim zregenerował obrażenia.
***

Jako, że nie samymi figurkami człowiek żyje, to po niemal dekadzie wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to raz w miesiącu szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowaną relacją z sesji. Mam nadzieję, że taka forma przekazu spotka się z waszą akceptacją i zainteresowaniem.

Jak zwykle wszelkie komentarze, uwagi i spostrzeżenia mile widziane.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.