poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Warhammer FRP, kampania 'Wewnętrzny Wróg', relacja z siódmej sesji - 'W poszukiwaniu sławnego nieboszczyka/Na drodze'. Sommerzeit AS2502, Góry Szare.

W sierpniu rozegraliśmy siódmą sesję w ramach kampanii Wewnętrzny Wróg do 1 edycji WFRP.

Po uratowaniu Bogenhafen Bohaterowie Graczy wyruszyli w Góry Szare. Raz, że kilku kultystów oraz przedstawiciele władz miasta Bogenhafen było żywo zainteresowanych schwytaniem awanturników i zebrania zeznań, a dwa rodzina Gorimma Guttrissona była także w Góra Szarych. 

Wyprawa w Góry Szare jest także początkiem Liczmistrza, krótkiej kampanii, którą postanowiłem wpleść w Wewnętrznego Wroga. Na spotkaniu rozegraliśmy pierwszą część przygody W poszukiwaniu sławnego nieboszczyka, którą wzbogaciłem o dwa elementy ze scenariusza Na drodze z kampanii Potępieniec

Tym razem drużyna stawiła się niemal w komplecie, a rozdzieleni poszukiwacze przygód, za wyjątkiem Johanna Maga i Matthiasa Arbeitera, w końcu odnaleźli się na górskim szlaku prowadzącym do Parravon.
***
Relacje z kampanii Wewnętrzny Wróg:

***
I w wyznaczonym czasie powstaniemy z naszych miejsc ukrycia
i zdobędziemy osady Imperium. Nasi bracia wyjdą z lasów, by zabijać i palić.
Chaos ogarnie ziemię,
a my, wybrani słudzy, zostaniemy wyniesieni w JEGO oczach.
Niech będzie pozdrowiony Tzeentch, Ten Który Zmienia Drogi.

Po ucieczce z Bogenhafen awanturnicy skierowali się w stronę Gór Szarych. I choć lato nie szczędziło burz i ulewnych deszczy, to mimo wszystko było ciepło, a obfitość zwierzyny oraz ziół i owoców, pozwoliła zaspokoić głód - zaś Hugo Overhill po raz kolejny udowodnił, że Niziołki są urodzonymi kucharzami. Z kolei Gorimm Guttrisson oraz Sigurd Peterson pośród górskich szczytów czuli się jak w domu i pewnie prowadzili towarzyszy przez górskie przełęcze, zaś każde spotkacie z Grobi witali z uśmiechami równie szerokimi jak żeleźce toporów, które pewnie dzierżyli w dłoniach.

Potrzebni ROZUMNI i INTELIGENTNI poszukiwacze przygód!

Do przeszukania pobliskiego obszaru Szarych Gór, a to w celu odnalezienia KRYPT oraz KURHANÓW i tym podobnych reliktów zamierzchłej przeszłości.

Poszukiwania prowadzone będą przez małe grupy, każda z nich przydzielony mieć będzie określony obszar, który musi zbadać, przeszukać i naszkicować plany. Następnie trzeba opisać (czytelnie i dokładnie) wszelkie ciekawe miejsca, które zdołano odkryć.

Potrzebne będą umiejętności związane z tropieniem, przeszukiwaniem, rysowaniem map i przeżyciem w dzikich ostępach, ponieważ każda grupa polegać będzie musiała na własnych zapasach, a także bronić się przed wszelkimi niebezpieczeństwami i wrogami.

DOBRA PŁACA, z PREMIĄ za każde ODKRYCIE!

Pytać o Jeana-Louisa Dintransa w klasztorze LA MAISONTAAL!

Podróżując przez Helmgart, a później wzdłuż rzeki Grismarie w stronę Parravon Krasnoludowie dowiedzieli się od napotkanych Khazadów, że rodzina Gutrissonów podróżowała jakiś czas temu w stronę klasztoru La Maisontaal do położonej w Górach Szarych kopalni Gimbrina. Wiedza ta, oprócz powyższego ogłoszenia, które znalazł Sigurd Peterson była kolejnych powodem odwiedzenia klasztoru Taala.


***
Już na pierwszy rzut oka widać, że Parravon jest stolicą księstwa. Majestatycznie górujący nad okolicą zamek wyrasta wprost ze skał wysokiej iglicy wieńczącej pasmo Gór Szarych, zaś u jej stóp wije się rzeka Grismarie. Cechą charakterystyczną stolicy księstwa jest fakt, iż niemal w całości została wykuta w skałach. Od najdawniejszych czasów pałace, fontanny, mury i świątynie, a nawet zwykłe domy wznoszono z kamienia. Przez 6 kilometrów zabudowania ciągną się wzdłuż doliny, szerokie najwyżej na trzy, cztery ulice. Natomiast urwiska są siedliskiem tysięcy ptaków, które białymi śladami odchodów znaczą czerwone dachówki tego malowniczego miasta. Rzeka jest tutaj wąska i duże statki mogą dopłynąć co najwyżej do północnego krańca miasta, gdzie małe składy portowe wyciosano bezpośrednio w urwistej skale. Tutejsi obywatele lubią myśleć o sobie jako o prostym, wiejskim społeczeństwie. Powodzi im się dobrze dzięki obfitym zbiorom owoców oraz zboża z pobliskich pól.
Górujący nad miastem książęcy zamek wzniesiony został na szczycie skalistego wzgórza. Z wysokich, smukłych wież rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na majestatyczne Góry Szare oraz błękitną wstęgę rzeki Grismarie, przecinającej zielony kobierzec Athel Loren. Wykuta w skale forteca wygląda niemal tak samo jak przed dwoma tysiącami lat, gdy pierwsi kamieniarze z Parravon zaczęli wznosić siedzibę dla swego władcy. W miarę upływu czasu kolejni książęta rozbudowywali zamek, drążąc podziemne korytarze i komnaty we wnętrzu góry.
W nocy atmosfera miasta ulega zmianie - drzwi są zamykane i ryglowane, zatrzaskuje się okiennice. Po zachodzie słońca ulice Parravonu stają się dziwnie puste i zapada niezwykła cisza. Mieszkańcy ukrywają się w domach, nie słysząc pukania gości i nie otwierając nikomu. Parravon został dotknięty przez nieznane zło. W nocy krąży tutaj tajemnicze kawalkady bestii czy demonów, włamując się do mieszkań i porywając z nich całe rodziny. Wydaje się, że tylko arystokracja pozostawiona jest w spokoju i wiele osób właśnie ją obarcza winą za taki stan rzeczy. Jeszcze inni przeklinają miejskich czarnoksiężników za ich wścibstwo albo mówią ściszonym głosem o wiedźmach i Zwierzoludziach. Na razie nie można nic udowodnić, chociaż władze Parravonu czynią wszystko, by nocą ulic strzegły patrole gwardzistów. Również pogrążeni w smutku po stracie bliskich mieszkańcy otrzymują od władz wszelkie możliwe rekompensaty.

Wieczorem, kilka kilometrów przed Parravon awanturnicy minęli młodą kobietę, mającą najwyraźniej niewiele więcej niż dwadzieścia lat i podróżującą w tym samym co oni kierunku. Średniego wzrostu, drobnej budowy ciała, z krótko obciętymi szarymi włosami i brązowymi oczami. Emmaretta, bo tak się przedstawiła  podróżowała sama, co nie umknęło uwagi poszukiwaczy przygód. I choć nosiła podróżne ubranie, a przy sobie miała niewielką sakwę z suszonym mięsem, krótki łuk z zawieszonym na ramieniu pełnym strzał kołczanem i parę wiszących u pasa sztyletów, to śmiałkowie od razu zaoferowali pomoc i ochronę przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Tym bardziej, że od południa co raz dostrzegali parę dużych wilków podążających równolegle do traktu.

Emmaretta przyjęła pomoc, a zapytana o cel podróży oświadczyła, że jej przyjaciel wpadł w kłopoty i niesie ze sobą, tu wskazała kolejną sakwę wiszącą u pasa, a Krasnoludowie szybko oszacowali jej zawartość na kilkadziesiąt złotych koron, nieco pieniędzy aby wykupić go z więzienia w Parravon.

Gdy dotarli do Parravon bramy miasta były już zamknięte ale na szczęście wartę na murach pełnili Krasnoludowie, którzy otworzyli wrota dla swoich krewniaków, a Sigurd Petersen szybko zaprowadził swych kompanów do siedziby Krasnoludzkiej Gildii Inżynierów gdzie z racji opłaconej w Altdorfie składki mógł wraz z towarzyszami przenocować w sali wspólnej. Pośpiech jak się okazało był w pełni uzasadniony, o czym niebawem miał przekonać się Hugo Overhill.

Niziołek nie udał się wraz z kamratami na spoczynek, miast tego ruszył razem z Emmarettą w stronę położonego przy wschodniej bramie garnizonu straży miejskiej. Ta kilkukilometrowa podróż ulicami Parravonu mogłaby skończyć się dla Hugo Overhilla fatalnie. Jedynie nadludzki refleks Emmaretty uratował Niziołka przez ostrymi jak brzytwa szponami Gnilca. Kobieta w ostatniej chwili zauważyła szybującego cicho jak śmierć Nieumarłego ptaka i wciągnęła nieświadomego zagrożenia towarzysza do bramy, a czarne jak smoła szpony skrzesały jedynie iskry na kamiennym bruku. Dalej podróżowali już ostrożniej i wolniej... Historie opowiadane o niebezpieczeństwach czających się w Parravon na wędrujących po zmroku zdawały się potwierdzać, a każde kolejne potwierdzenie napawało Hugo Overhilla coraz większym strachem. Niziołka przed paniczną ucieczką powstrzymywała tylko determinacja Emmaretty, która uparcie parła do celu.

Jak się okazało była to podróż daremna, a wystawianie na niebezpieczeństwo bezcelowe. Bowiem choć z wnętrza widać było płonące latarnie i kaganki, to nikt nie otworzył okutych żelazem drzwi garnizonu do których przez dobrych kilka pacierzy łomotała Emmaretta. Hałasy obudziły natomiast więźniów i przez niewielkie zakratowane okno udało się kobiecie krótko porozmawiać ze swym towarzyszem.

Kolejną długą godzinę zajął im powrót do siedziby Gildii Inżynierów. I choć Emmaretta twierdziła, że w Parravon była pierwszy raz, to bezbłędnie wróciła po swoich śladach do miejsca, w którym rozdzielili się z resztą drużyny.

W sali wspólnej Emmaretta zaoferowała poszukiwaczom przygód 100 zk za wydostanie jej przyjaciela Klausa z więzienia. Awanturnicy, który na niedostatek aurum et argentum cierpieli jeszcze bardziej niż dotychczas szybko zgodzili się wykonać zadanie. Tym bardziej, że Vulgrim Guślarz znał kilka odpowiednich sztuczek.

Zaraz po świcie awanturnicy wraz z Emmarettą opuścili siedzibę Gildii Inżynierów. Większa część drużyny ruszyła w stronę miejskich targowisk, by uzupełnić zapasy i kupić dodatkowe uzbrojenie, które będzie mogło przydać się w czasie pracy dla owego Jeana-Louisa Dintransa z klasztoru La Maisontaal.

W tym czasie Vulgrim Guślarz udał się wraz z Emmarettą prosto do wschodniego garnizonu, gdzie po wstępnym zlustrowaniu celi przez niewielkie zakratowane okno nakreślił dłonią łuk, a w strukturze rzeczywistości pojawiła się szczelina, rana prowadząca wprost do Immaterium. Vulgrim Guślarz nakazał kobiecie by odwróciła wzrok i  wszedł w szczelinę, a uderzenie serca później, nim rana zamknęła się z obrzydliwym mlaśnięciem wyszedł z niej niosąc na ramionach półprzytomnego, drgającego spazmatycznie młodego mężczyznę. Kilka chwil później ruszyli w stronę miejskiej bramy. Emmaretta zagadała stojących w bramie strażników, a młody mag wyprowadził poza miejskie mury swojego pijanego, wciąż zataczającego się towarzysza.


Po opuszczeniu miasta Emmaretta i Klaus ruszyli dalej na wschód, a Vulgrim Guślarz został na trakcie, gdzie wkrótce mieli dołączyć do niego towarzysze.


***
Po opuszczeniu Parravon awanturnicy ruszyli wąską, górską ścieżką w stronę klasztoru La Maisantaal. Pogoda popsuła się, zaczął wiać silny wiatr, który szybko zasnuł niebo ołowianoszarymi chmurami, z których na ziemię lunęły kaskady wody.

Wieczorem przemoczeni i strudzeni wędrówką śmiałkowie zbliżyli się do niewielkiej świątyni, poświęconej zupełnie słusznie, Taalowi, Panu Natury. Świątynia ma kształt okrągłej, kamiennej chaty o średnicy kilku metrów i przykryta jest stożkowatą strzechą. Na wejściem zawieszono czaszkę łosia, a wewnątrz...

Wewnątrz poszukiwacze przygód zauważyli kilku przemoczonych Szczuroludzi, stojących wokół prymitywnej, drewnianej rzeźby stojącego Taala, o wysokości mniej więcej półtora metra. I choć dach przeciekał, to ściany chroniły przed zimnej i deszczem.

Pierwszy odezwał się stojący w głębi świątyni dowódca Skavenów... Staćspokojnie, wyludzie! Słuchaćmowa. Niewalczyć Skaven, bo szybkoumrzeć! Iśćteraz, długożyć! Lecz nim przeminęły słowa Szczuroczłeka dwie pierwsze głowy Skavenów upadły na ziemię. Krasnoludowie błyskawicznie dobyli toporów i zdekapitowali najbliższych przeciwników. Nim Khazadzi rzucili się na kolejnych Szczuroludzi dowódca Skavenów używając magii wybił dziurę w ścianie świątyni i swoim zwyczajem rzucił się do ucieczki wprost w mrok i strugi deszczu.

Gorimm Gutrrisson rzucił się w pościg za Skavenami, którzy jak się zdawało rozpłynęli się w ciemności. Gdzieś w oddali rozległ się słaby ludzki głos. Krasnolud nie potrafił rozróżnić słów, ale wyraźnie słyszał w nim ból i rozpacz. Sylwetka majaczy niewyraźnie za zasłoną deszczu, ale widać, że przypomina człowieka. Kuleje on i potyka się, jak ktoś śmiertelnie wycieńczony, ale zbliża się zadziwiająco szybko. Gdy zbliża się na kilka kroków Khazad widzi wyraźnie, że jest to mężczyzna, człowiek. Jego odzież niegdyś była bogata, ale teraz jest cała w strzępach, a mężczyzna sprawia wrażenie ciężko rannego. Krew sączy się z dziesiątek drobnych ran, pokrywających całe ciało. Unosi głowę, aby spojrzeć na Gorimma Gutrissona, a wtedy rana na gardle otwiera się jak drugie usta, zalewając krwią cały tors. Wyciąga błagalnie jedno ramię i mimo, że jego nogi się nie poruszają, zbliża się coraz bardziej.
 - Jestem Johann Gespenstem... Pomóż mi - jęczy - Pomóż. Gdy zbliża się jeszcze bardziej, Khazad uświadamia sobie, że przez niematerialne ciało ducha widać drzewa i drogę.

Pomimo przerażenia awanturnicy postanowili pomóc Johannowi Gespernstemowi, który jęczącym głosem wyjawił im, że był kupcem z Parravon. Gdy wędrował do klasztoru La Maisontaal został zaatakowany i zamordowany przez Nieumarłych wojowników, a jego ciało pozostało niepogrzebane w górskim parowie.

Pochodzący z Północnych Pustkowi Vulgrim Guślarz udał się do owego parowu, gdzie chroniony przez towarzyszy przez wiele długich godzin w mozole zbierał rozwłóczone przez ścierwojadów kości Johanna Gespenstema, które następnie zamierzał pochować wewnątrz murów klasztoru La Maisontaal.


***

Po kilkudniowej, niebezpiecznej wędrówce zdradliwymi górskimi ścieżkami awanturnicy dotarli do klasztoru La Mainsontaal, który wzniesiony został przez wiernych Taala, Pana Przyrody w małej porośniętej lasem dolinie wśród szczytów Gór Szarych z powszechnego w tej okolicy piaskowca. Monastyr ma solidny dach i okiennice z ciężkimi okiennicami. Jedynie wokół klasztoru las został wykarczowany, a na jego miejscu są teraz pola uprawne i mała wioska, zamieszkała głównie przez rolników, pasterzy oraz myśliwych i traperów, dostarczających monastyrowi jedzenia i innych potrzebnych przedmiotów. W dolinie płynie także rzeka Vaswasser, będą dopływem Górnej Grismarie. Wewnątrz klasztornych murów awanturnicy dostrzegli budynek w kształcie litery T, do jego wschodniego końca dobudowano okrągłą, pokrytą strzechą kaplicę, którą jak ocenił Niziołek, otacza ogród zielny i zagroda dla zwierząt, ponadto po przeciwnej stronie dostrzegł stajnie, a Vulgrim Guślarz tuż obok zauważył wejście do krypty.

Po przybyciu do klasztoru kompania została zaprowadzona do gabinetu Jeana-Luisa Dintransa. Przeor monastyru La Maisontaal przywitał awanturników siedząc w dużym, drewnianym fotelu. Gdy weszli do środka wstał i podszedł do śmiałków, przywitał się, a następnie rzekł:
Mniej więcej cztery lata temu - kontynuował po przywitaniu się - zacząłem pisać książkę. Na pewno nie rzucę nią świata na kolana, opisuję w niej po prostu część historii tej okolicy, ale mam nadzieję, że niektórzy uczeni i historycy się nią zainteresują. Jakieś czterysta lat temu działała w tych stronach banda wyjętych spod prawa raubritterów. Byli znani jako Błękitnokrwiści Bandyci i rzeczywiście, wydaje się, iż większość z nich była potomkami bretonnskiej i imperialnej arystokracji. Ich wyczyny stały się podstawą wielu legend. Po prawie dekadzie terroryzowania okolicy zostali wytropieni i zniszczeni przez zbrojnych Diuka de Parravon. Jak już wspomniałem, moja praca dobiegła już prawie końca. Pozostaje jedynie udokumentować miejscowe legendy i opowieści oraz odnaleźć tak wiele grobowców raubritterów, jak to tylko możliwe. Tradycja mówi bowiem, iż bandyci grzebali swych poległych w grobach podobnych do starożytnych kurhanów - częściowo ponieważ sądzili, iż pasuje to do szlachty poległej w tak dzikim miejscu, a częściowo, gdyż chcieli uniknąć odnalezienia ich grobów przez władze. Muszę odnaleźć wszystkie te miejsca i mieć mapy ich okolicy. Oczywiście przeszukanie tak dużego terenu jest zadaniem wykraczającym poza możliwości jednego człowieka - lub nawet grupy ludzi. Wobec tego wynająłem kilka grup podobnych do waszej i mam nadzieję, że się do nich przyłączycie - Przeor rozłożył na biurku mapę Gór Szarych, na której czerwonymi kreskami zaznaczono wcześniej poszczególne obszary poszukiwań. - Chciałbym, żeby wasza drużyna przeszukała ten oto obszar - pokazał palcem na okolice wsi Frugelhofen oraz kopalni Gimbrina. Na wspomnienie kopalni oczy Krasnoludów zaświeciły się.
Bierzemy tą robotę herr Jean-Luisie Dintransie - powiedzieli Khazadzi niemal jednocześnie, a przeor uśmiechnął się szeroko.
Pogadajcie z miejscowymi, zbadajcie dokładnie tamtejsze legendy i jeśli znajdziecie interesujący mnie kurhan, zróbcie jego plan. Przyszło mi też na myśl, że moglibyście zebrać lokalne legendy, dotyczące tych grobowców - może napiszę kiedyś książkę na ten temat. Frugelhofen jest bardzo małą wioską, ale w jej pobliżu jest kilka pojedynczych gospodarstw, a wyżej w górach kopalnia Gimbrina o której wspomniałem wcześniej. Zbierzcie opowieści, zbadajcie ile tylko będziecie mogli, gdyż nic nie zastąpi obserwacji. Zobaczymy co znajdziecie. Wasze poszukiwania nie powinny trwać dłużej nić dwa tygodnie, potem złożycie mi relację. W tym czasie proponuję wam...

Poszukiwacze przygód zgodzili się na warunki zaproponowane przez Jeana-Louisa Dintransa przeora monastyru La Maisontaal. Poprosili tylko o możliwość pochowania szczątków Johanna Gespenstema w klasztornej krypcie oraz spędzenia nocy i odpoczynku w monastyrze.

Będzie mi miło jeśli pozostawicie po sobie komentarz i udostępnicie ten post. Jeśli chcecie postawić mi kawę przycisk DONATE znajduje się poniżej.
I will be happy if you leave comments and share this post with friends. If you want to put me a coffee DONATE button is below.

 

Możecie także zostać Patronami DansE MacabrE i wesprzeć projekt za pośrednictwem strony patronite.pl.

A więcej o moim udziale na patronite.pl znajdziecie TUTAJ.
You can also become Patrons of DansE MacabrE and support the project through the patronite.pl website.

And more about my participation at patronite.pl can be found HERE.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

sobota, 25 sierpnia 2018

Warsztat: Podręcznik do Warhammer FRP.
Towary & usługi, oręż.

W związku z powrotem do w miarę regularnym rozgrywek Warhammer FRP w wolnych chwilach redaguję podręcznik do WFRP, którego używamy w czasie sesji.

Poniżej szanowne państwo-draństwo kolejny fragment podręcznika gracza.


Będzie mi miło jeśli pozostawicie po sobie komentarz i udostępnicie ten post. Jeśli chcecie postawić mi kawę przycisk DONATE znajduje się poniżej.
I will be happy if you leave comments and share this post with friends. If you want to put me a coffee DONATE button is below.


Możecie także zostać Patronami DansE MacabrE i wesprzeć projekt za pośrednictwem strony patronite.pl.

A więcej o moim udziale na patronite.pl znajdziecie TUTAJ.
You can also become Patrons of DansE MacabrE and support the project through the patronite.pl website.

And more about my participation at patronite.pl can be found HERE.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Warhammer FRP, kampania 'Wewnętrzny Wróg', relacja z szóstej sesji - 'Cienie nad Bogenhafen'. Sigmarzeit AS2502, Bogenhafen.

W lipcu rozegraliśmy szóstą sesję w ramach kampanii Wewnętrzny Wróg do 1 edycji WFRP.

Cieniami nad Bogenhafen, z różnych powodów stawiło się tylko trzech graczy. I tak do walki z demonem stanęli Krasnoludowie Sigurd Petersen i Gorimm Gutrisson oraz Niziołek Hugo Overhill.

Pozostali bohaterowie graczy pochorowali się i zmorzeni chorobą dochodzili do siebie w świątyni Shallyi, bogini leczenia i miłosierdzia nie byli w stanie udzielić wsparcia towarzyszom.
***
Relacje z kampanii Wewnętrzny Wróg:

***
I w wyznaczonym czasie powstaniemy z naszych miejsc ukrycia
i zdobędziemy osady Imperium. Nasi bracia wyjdą z lasów, by zabijać i palić.
Chaos ogarnie ziemię,
a my, wybrani słudzy, zostaniemy wyniesieni w JEGO oczach.
Niech będzie pozdrowiony Tzeentch, Ten Który Zmienia Drogi.

Cień się pogłębia, czyli dzień 1

Kiedy Morrslieb zarówno urośnie,
jak i nienaturalnie wyglądać będzie na niebie,
nadejdzie czas nieprzerwanych zmian.
Sprawi to przyjemność Wielkiemu Mutatorowi,
a śmiertelnicy zaspokoją jego głód.

Po przybyciu do Bogenhafen Sigurd PetersenGorimm Gutrisson i Hugo Overhill zajęli się swoimi chorymi towarzyszami podróży i umieścili ich w świątyni Shallyi, bogini leczenia i miłosierdzia, a następnie mając pewność, że dobrze opłacona Kapłanka nie wypuści chorych z lazaretu zbyt wcześnie, udali się do Panów prawników LockaStocka Barla mających swoją siedzibę na ulicy Garden Weg w Bogenhafen, by w niejakim oddaleniu od reszty drużyny odebrać spadek o którym mowa była w znalezionym liście przy sobowtórze Matthiasa Arbeitera.

Nie mogą znaleźć siedziby prawników, bohaterowie graczy udali się do drukarzy Schulza i Friedmana gdzie dowiedzieli się, że druk listu w kilku egzemplarzach zamówił niejaki Adolphus Kuftsos, a panowie prawnicy Lock, Stock Barl nigdy w Bogenhafen nie urzędowali.

Gorimm Gutrisson postanowił odwiedzić także swoich krewnych, których nie widział od blisko 30 lat, odkąd wyruszył pracować w kopalniach położonych w Górach Szarych. Niestety rodzinny dom zastał opuszczony, jedynie na ścianie swojego pokoju odnalazł krótką informację w khazalidzie: Szukaj nas w Górach Szarych! Natomiast ze znalezionej w piwnicy skrytki Sigurd Petersen wydobył misternej roboty zdobny sztylet, lekkie i mocne niczym pajęcza sieć ostrze musiało zostać wykute przez Elfów. Bez odpowiedzi pozostało pytanie co ostrze Asrai robiło w piwnicy domu Krasnoludów...

***
Krasnoludowie i Niziołek, którym dwadzieścia tysięcy złotych koron, domostwo wraz z rozległą nieruchomością i dobrze zaopatrzoną piwniczką przeszły obok nosa, postanowili udać się na Shaffenfest by utopić rozczarowanie w beczułce zimnego piwa.

Podniesieni na duchu kilkoma kuflami zimnego piwa Krasnoludowie postanowili zaznać nieco rozrywki i podniety. A Niziołek wystawił na sprzedaż zawartość swojego wozu.

Jednym z ważniejszych wydarzeń była walka na ringu. Sigurd Petersen podjął wyzwanie rzucone gawiedzi przez Klausa Schattigera i zmierzył się na ringu z zapaśnikiem Łamaczem Braugen. Jak to zwykle w takiej sytuacji bywa, twardogłowy Krasnolud był zbyt uparty by zrozumieć, że doświadczony zapaśnik powinien wygrać z nowicjuszem. I koniec końców to Łamacz Braugen padł bez przytomności na deski ringu, a pustawą sakiewkę Sigurda Petersena wypełniło 10 złotych koron. Oprócz monet Krasnolud zyskał też sławę, a wielu z tych mieszczan, którzy byli owego dnia na Shaffenfest zapamiętało fizys Khazada, zapamiętało tak dobrze, że byliby w stanie rozpoznać Sigurda Petersena w środku nocy, nawet gdyby oświetlały go tylko płomienie płonącego magazynu nr 13...

***
Krasnoludowie odwiedzili także Teatr Osobliwości Doktora Malthusiusa oraz złapali trójnogiego Goblina, który wydostał się z klatki jednego z wozów menażerii i próbował uciec. Za pomoc otrzymali od mecenasa po 1 złotej koronie i darmowe zaproszenie na pokaz, który miał odbyć się za godzinę.

Kontynuując zabawę na Shaffenfest Krasnoludowie dostrzegli swojego pobratymca Gottriego Gurnissona, który za pijackie wybryki i zakłócanie ładu i porządku publicznego został zakuty w dyby. Gorimm Gutrisson poruszony losem uwięzionego w dybach Krasnoluda postanowił porozmawiać ze stojącym nieopodal strażnikiem miejskim i w wyniku nieporozumienia został aresztowany przez strażnika miejskiego za próbę przekupstwa oraz zakłócanie ładu i porządku publicznego, a następnie w trybie natychmiastowym doprowadzony do Sądu, gdzie ferujący wyroki radny Heinrich Richter, skazał awanturnika na grzywnę 14 złotych koron.

***
Po opłaceniu kary Gorimm Gutrisson i Sigurd Petersen udali się do Teatru Osobliwości by zobaczyć Menażerię Doktora Malthusiusa - dziwne stworzenia ze wszystkich zakątków świata! Cudowne, zadziwiające, obrzydliwe - zdobyte niewyobrażalnym kosztem - jedyne na tym świecie! Do Krasnoludów dołączył Niziołek Hugo Overhill, który zdążył spieniężyć drobiazgi, które przez pół Imperium wiózł na swoim wozie wędrownego kramarza. Gdy poszukiwacze przygód zbliżali się do sceny trójnogi Goblin boleśnie ugryzł w rękę Khazada pracującego dla Doktora Malthusiusa i w kilku szybkich krokach uciekł w stronę włazu wentylacyjnego miejskich kanałów, w których ukrył się przed swoimi ciemiężycielami. Ucieczka zmutowanego Zielonoskórego wzbudziła ogólną panikę i popłoch, a Doktor Malthusius oraz stojący w pobliżu awanturnicy zostali aresztowani przez straż miejską za zakłócanie ładu i porządku publicznego i w trybie natychmiastowym doprowadzeni do Sądu, gdzie ferujący wyroki radny Heinrich Richter po wysłuchaniu stron uniewinnił poszukiwaczy przygód, a za pozbycie się trójnogiego Goblina z miejskich kanałów zaoferował śmiałkom 50 złotych koron. Drugie tyle ze swej strony, za żywego lub dostarczenie ciała zmutowanego Zielonoskórego, obiecał zapłacić Doktor Malthusius.

Mając w perspektywie zarobienie 100 złotych koron Krasnoludowie chętnie, a Niziołek z nieco mniejszym entuzjazmem, zeszli do rozciągającego się pod miastem systemu kanałów ściekowych. W ciągu kilku następnych godzin awanturnicy podążając śladem krwi rannego trójnogiego Goblina zaczęli żałować swojej decyzji. Co rusz, o włos unikając czających się w ciemnościach niebezpieczeństw, zdołali odnaleźć zmasakrowane ciało Gottriego Gurnissona, któremu ktoś z klatki piersiowej wyrwał serce. Śmiałkowie odnaleźli także podziemną, ukrytą w piwnicy świątynię, w której coś pożarło zmutowanego Zielonoskórego, którego tropem podążali. Po nieszczęsnej istocie pozostała tylko miednica miednica z trzema stawami, a wewnątrz świątyni znaleźli jeszcze chustkę z wyszytym monogramem F.S. oraz wymalowany zdobnymi literami napis Ordo Septenarius. Zmęczeni brodzeniem w nieczystościach, brudni i głodni poszukiwacze przygód oddali pola demonowi strażniczemu, który pojawił się pośrodku wyrysowanego na podłodze świątyni, wpisanego w okrąg oktagramu i nie bez trudu wrócili na powierzchnię, wprost przed przerażające oblicze Morrslieba w pełni.

Coś zgniłego, czyli dzień 2

Widzę siedem i widzę dziewięć,
wszystko co mieli będzie wkrótce moje, moje, moje!
Gwiazda w kole to śmierci znak!
Strzeż się człeka, w którym człeka brak!


Po nocy pełnej niepokojących cieni budzonych bluźnierczym światłem Morrslieba strudzeni awanturnicy postanowi powiadomić o swych odkryciach zarówno radnego Heinricha Richtera jak i Doktora Malthusiusa. Od radnego, który ferował wyroki w Sądzie dowiedzieli się, że godzinę po wejściu do kanałów trójnogiego Goblina zmiażdżyła spadająca skrzynia w należącym do Steinhagerów magazynie nr 4 na Ostendamm. Sprawa została zamknięta. Widząc nastawienie radnego śmiałkowie postanowili zataić przed nim informacje o świątyni, zapytali jedynie o chustę i dowiedzieli się, że chustka z monogramem należy najpewniej do Franza Steihagera. Ponadto Heinrich Richter oświadczył, że nie jest upoważniony do wypłaty oferowanych wcześniej 50 złotych koron, a w celu podjęcia gotówki powinni udać się do Ratusza.

Korzystając z obecności na Shaffenfest poszukiwacze przygód udali się także do Doktora Malthusiusa. Od mecenasa dowiedzieli się, że w Ratuszu poinformowano go, że Goblin został zamordowany w magazynie nad rzeką i odmówiono wydania mu ciała, które chciał wypchać i wystawić jako eksponat. Gdy awanturnicy opowiedzieli mu to, co zobaczyli w kanałach Bogenhafen Doktora Malthusiusa poinformował ich, że widział jak służący w liberiach ze znakiem rodu Teugenów zapłacili grzywnę za Gottriego Gurnissona zabrali Krasnoluda ze sobą. Następnie mecenas oświadczył, że nic nie wie na temat Ordo Septenarius, a sama sprawa go przerasta i czym prędzej, nie czekając nawet na koniec Shaffenfest wyjeżdża z Bogenhafen.

Po rozmowie z Doktorem Malthusiusem śmiałkowie udali się do miejskiego Ratusza, gdzie pewny siebie urzędnik poinformował poszukiwaczy przygód, że śmierć Goblina według oględzin medyka i zgodnie z raportem straży miejskiej nastąpiła ubiegłej nocy w magazynie na Ostendamm. Ponieważ Gorimmowi GutrissonowiSigurdowi Petersenowi oraz Hugo Overhillowi nie udało się złapać stworzenia, rada miejska nie wypłaci im żadnych pieniędzy.

***
Zdesperowani awanturnicy postanowili poszukać pomocy w Świątyni Vereny, bogini nauki i sprawiedliwości, gdzie duchowną posługę sprawowała Greta Harkbokka. Krasnoludom udało się przekonać kapłankę nie tylko do tego, by uwierzyła w ich historię ale także, by wraz z nimi udało się do podziemnej świątyni, gdzie będzie mogła zobaczyć demona strażniczego na własne oczy. Greta Harkbokka pobłogosławiła oręż awanturników i wraz z nimi ruszyła do podziemi by walczyć z demonami, ale to nie demony zabiły kapłankę... Idą w kierunku podziemi kapłanka opowiedziała poszukiwaczom przygód, że Ordo Septenarius to na wpół tajna organizacja, działająca głównie w Gildii Kupców. Dwa lata temu organizacja uczyniła dotacje na rzecz świątyń Shallyi i Bogenauera, a więcej informacji na temat organizacji może udzielić im radny Friedrich Magirius. Po zejściu do kanałów śmiałkowie dzięki zdolnościom Gorimma Gutrissona dość szybko odnaleźli podziemną piwnicę, z której ktoś zdążył usunąć wszystkie atrybuty świątyni, którą to awanturnicy widzieli raptem kilka godzin wcześniej. I o ile piwnica została kompletnie wyczyszczona, to kanały okazały się zamieszkałe, a czające się w ciemnościach niebezpieczeństwa zaatakowały w furią i wściekłością. Stojąca nad brzegiem ścieku Greta Harkbokka została zaatakowana i pochłonięta przez oślizgłe stworzenie. Ale kapłankę zabił dopiero wybuch zgromadzonego w korytarzu metanu który nastąpił, gdy przerażony Hugo Overhill rzucił w amebę latarnią, która rozbiła się, a płomień ogarnął zarówno oślizłe stworzenie jak i kanał. Potężna eksplozja w znacznej mierze oszczędziła znajdujących się w piwnicy śmiałków ale stojąca przed drzwiami kapłanka została niemal rozerwana na strzępy... Zdruzgotani śmiercią Grety Harkbokka straceńcy wrócili na powierzchnię, by tam odszukać Friedricha Magiriusa o którym wspominała zmarła kapłanka Vereny oraz sprawdzić, jaki budynek znajduje się nad położoną w kanałach piwnicą.

***
Spotkać się z Friedrichem Magiriusem przyszło awanturnikom całkiem szybko. Gideon i Johannes Teugen polecili Magiriusowi obserwować poszukiwaczy przygód, a w razie gdyby taka konieczność wystąpiła, a Teugen uznał że wystąpiła, spotkać się z nimi i zwieść ich wymyśloną wcześniej opowieścią na temat Ordo Septenarius

W gospodzie Złoty Pstrąg awanturnicy wysłuchali długiej opowieści o niewinnych, dobroczynnych zamiarach organizacji Ordo Septenarius, która skrywa się za tajemnymi (ale całkowicie niewinnymi) rytuałami jedynie w celu wywołania pewnego podniecenia wśród członków, którzy dzięki temu pracują lepiej, a dla potrzebujących są bardziej hojni. Sigurd PetersenGorimm Gutrisson oraz Hugo Overhill wysłuchali opowieści Friedricha Magiriusa, wciąż mając w nosach zapach palonego ciała kapłanki, a w uszach jej krzyk, odmówili posiłku, jedynie Niziołek z grzeczności skubnął kilka kawałków wyśmienitego pstrąga. Pożegnawszy się z Magiriusem straceńcy ruszyli do dzielnicy Adel Ring, gdzie jak w czasie rozmowy wyliczył Gorimm Gutrisson musi znajdować się wzniesiony nad piwnicą budynek.

***
Na miejscu okazało, że budynek to Biuro Steihagerów jednej z bogatszych rodzin kupieckich. Pod pozorem rozmowy o interesach, które niegdyś rodzina Gorimma Gutrissona prowadziła z rodem Steihagerów poszukiwacze przygód dostali się do wnętrza, a także odbyli nic nie wnoszącą do sprawy rozmowę z Franzem Steihagerem. W czasie rozmowy jednemu z awanturników udało się dostrzec i, nim Steinhager zasłonił list, odczytać fragment korespondencji podpisany przez Teugena... 

...Schaffenfest, wraz z donośnym uderzeniem dwunastego dzwonu nasz plan wyda owoce.
Johanes Teugen

Gdy Krasnoludowie i Niziołek wychodzili z biura w asyście ochroniarzy zatrzymał ich i zaprosił do swojego biura Heinrich Steihager. młodszy, ambitny, nienawidzący swojego brata i zazdrosny o jego pozycję mieszczanin nie owijając w bawełnę zachęcił śmiałków do dalszego śledzenia i badania sprawy, a ponadto, gdyby w trakcie śledztwa Franzowi Steihagerowi przydarzył się śmiertelny wypadek obiecał wypłacić poszukiwaczom przygód 500 złotych koron jako dowód wdzięczności za zaangażowanie w sprawę.

***
Po rozmowach ze Steinhagerami śmiałkowie postanowi po raz trzeci udać się do położonej w kanałach piwnicy. Po zmroku zeszli do miejskich kanałów, a następnie Krasnoludowie odszukali w piwnicy ukryte przejście, którego nie zabezpieczały już zaklęcie ochronne. Za sekretnymi drzwiami znajdowały się schody, którymi awanturnicy dostali się do biura Franza Steichagera, a następnie dokładnie i skrupulatnie przeszukali pomieszczenie. Wśród znalezionych przedmiotów znalazły się między innymi wykaz magazynów należących do rodziny Steihagerów, widziany wcześniej na biurku Franza list, którego teraz treść poszukiwacze przygód poznali w całości, 500 złotych koron oraz oprawiona w skórę księga z magicznymi symbolami i stronicami zapisanymi dziwnym alfabetem. Ta ostatnia bardzo szybko wylądowała w kominku, w którym wciąż żarzył się węgiel.

Wszystko idzie po naszej myśli. Świątynia jest już gotowa. Wkrótce wszyscy będziemy bogaci. Po zakończeniu Schaffenfest, wraz z donośnym uderzeniem dwunastego dzwonu nasz plan wyda owoce.
Johanes Teugen

***
Po włamaniu do biura Steihagerów Krasnoludowie i Niziołek korzystając z nocnej pory postanowili sprawdzić magazyny Steihagerów w tym ten oznaczony nr 4 w którym rzekomo zginął trójnogi Goblin. Na miejscu, przed magazynem awanturnicy zastali pijanego Antona, który w zamian za kilka szylingów opowiedział o swojej heroicznej walce ze zmutowanym Zielonoskórym i ze szczegółami opisał śmiertelne ciosy pałką, które zadał trójnogiemu Goblinowi. Opowieści pijaka utwierdziły tylko straceńców w przekonaniu, że Ordo Septenarius nie jest tak niewinną i dobroczynną organizacją jak przedstawia ją Friedrich Magirius.

Zmęczeni, ranni, przybici śmiercią Grety Harkbokka poszukiwacze przygód postanowili odpocząć kilka godzin w gospodzie Skrzyżowane Piki gdzie wynajęli pokój.

Rytuał, czyli dzień 3, ostatni

Pełna koszmarów, duszna i parna noc nie przyniosła ukojenia. Rankiem po przebudzeniu Sigurd PetersenGorimm Gutrisson oraz Hugo Overhill opuścili gospodę Skrzyżowane Piki i udali się na Schaffenfest gdzie zjedli skromne śniadanie zakropione zdecydowanie zbyt dużą ilością alkoholu i obserwowali opuszczających powoli teren festynu handlarzy oraz cyrkowców...

...Po zakończeniu Schaffenfest, wraz z donośnym uderzeniem dwunastego dzwonu...

...gdy sens słów zapisanych w liście Teugena powoli docierał do straceńców, do zajmowanego przez nich stolika podszedł zakapturzony Friedrich Magirius.

- Gdy Teugen przybył tu z Nuln, powiedział nam, że z naszą pomocą jego magia wywrze wpływ na ekonomię całego Imperium, a Bogenhafen stanie się wielkie - większe nawet od Marienburga - a my wszyscy będzie tak bogaci, jak się to nam nawet nie śniło. Właśnie dlatego powstało Ordo Septenarius, którego niższe kręgi są niczym innym jak zasłoną dymną. Wszystko szło zgodnie z planami Teugena aż do chwili, gdy odkryliście świątynię pod biurem Steinhagera. Poinstruowano mnie bym Was zwodził - żebyście przestali się tym interesować, tak by cała sprawa mogła toczyć się swoim biegiem. Rytuał odbędzie się tej nocy. Nie wiem jeszcze gdzie, ale powiadomię Was tak szybko, jak tylko będę mógł. Teugen powiedział, że do poświęcenia świątyni konieczne będzie złożenie ofiary z człowieka, a jak dla mnie to już za wiele. Nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś musi zostać zabity. Musicie mi pomóc. Pójście do władz nic nie da - są pod kontrolą Teugena i Wewnętrznej Rady Ordo Septenarius. Jesteście moją jedyną nadzieją. Obiecuję skontaktować się z Wami jak tylko dowiem się, gdzie mieści się nowa świątynia. Mam także dla Was ten list, który wykradłem z biura Teugena.

Czarne Szczyty, Grissenwald, k. Nuln
Mój drogi przyjacielu

Oto pergamin konieczny przy rytuale, który wspomniałam w swoim ostatnim liście. Nie zapomnij, że świątynia niezbędna do tego przedsięwzięcia musi zostać poświęcona świeżą krwią.
Jak zawsze jestem pełna podziwu dla wyżyn (lub może raczej nizin) twej wiedzy. Wydaje się, że nie dalej jak wczoraj, my - dwoje dyletantów - błagaliśmy Najwyższego Mistrza o możność nauki, a teraz Ty stoisz już na swojej krawędzi otchłani. Jeśli zdołasz znaleźć nieco wolnego czasu, opisz szczegółowo przebieg rytuału. Być może pewnego dnia i ja zdołam pójść w Twe chwalebne ślady.

Twoja przyjaciółka - Etelka Hagen

***
Przed południem, gdy śmiałkowie wrócili za mury Bogenhafen, by za skradzione Steihagerom pieniądze uzupełnić ekwipunek, którego znaczna część pozostała w krasnoludzkiej Gildii Inżynierów w Altdorfie podszedł do nich kilkunastoletni chłopiec w liberii ze znakiem Magiriusa i oświadczył, że herr Friedricha czeka na nich z ważną wiadomością w gospodzie Skrzyżowane Piki.

Po wejściu do gospody widok Sigurda Petersena wyraźnie zakłopotał i wprawił w osłupienie karczmarza. Mężczyzna z wybałuszonymi oczami wpatrywał się w Krasnoluda. Wypytany o przyczynę swojego zachowania nieskładnie odpowiedział, że kilka uderzeń serca temu widział, jak Sigurd Petersen prowadzi na górę Friedricha Magiriusa. Mimo, że awanturnicy pokonali biegiem strome i zdradliwe schody, pomimo że włożyli w ten bieg wszystkie siły to było już za późno. Na pierwszy rzut oka wynajmowany przez awanturników pokój wydawał się pusty, dopiero wejściu za jednym z łóżek, leży ciało Friedricha Magiriusa z podciętym gardłem, wśród poszerzającej się plamy krwi, która zaczęła już wsiąkać w dywam położony na środku izby. Na ścianie, tuż nad ciałem, poszukiwacze przygód dostrzegli namalowany krwią napis MAG i liczbę, która jednocześnie mogła być 13 lub 17.

Panującą w pokoju ciszę przerwał krzyk kilkunastoletniego chłopca w liberii ze znakiem Magiriusa, który stojąc przed gospodą Skrzyżowane Piki krzyczał: Zabili! Krasnoludowie zabili dobrego pana Friedricha Magiriusa! Nożem gardło mu rozerżnęli! Tam są! Łapać ich! Straż! Straż! Straż!

Sigurd PetersenGorimm Gutrisson oraz Hugo Overhill osaczeni w gospodzie Skrzyżowane Piki stawili opór przybyłym na miejsce oddziałom straży miejskiej. Lecz opór Krasnoludów i Niziołka został szybko i skutecznie przełamany przez uzbrojonych w pałki i broń drzewcową strażników prawa i porządku publicznego. Strażnicy miejscy szybko i sprawnie ogłuszyli, rozbroili, aresztowali i wrzucili do lochów w Koszarach Północnych Fort Czarny Ogień Niziołka i towarzyszących mu dwóch Krasnoludów.

***
Jednak nie był to koniec, bowiem bogowie czuwali tym razem nad trójką straceńców. Biegli w rzemiośle Krasnoludowie dość szybko zauważyli, że jeden z większych kamieni wmurowanych w podstawę mury oznaczony jest dziwnym znakiem, a Sigurd Petersen, Inżynier, członek krasnoludzkiej Gildii Inżynierów, korzystając z gromadzonej przez dziesięciolecia wiedzy i wprawy obluzował zaprawę, a następnie nie burząc ściany wyjął kamień odsłaniając wąskie, prowadzące do kanałów przejście.

***
Pozbawieni oręża i pancerza awanturnicy nie poddali się i postanowili stanąć do ostatniej być może walki. Nie za Bogenhafen, nie za niewinnych mieszczan ale za Gretę Harkbokk, która zginęła bo Johannes Teugen postanowił przyzwać demona...

***

Po wyjściu z lochów Koszar Północnych Fortu Czarny Ogień poszukiwacze przygód zorientowali się, że są na drugim brzegu rzeki Bogen, na brzegu z którego mogli w miarę bezpiecznie obserwować należące do Steihagerów magazyny, szczególnie te oznaczone numerem 13 17.

Ukryci pośród skrzyń, siedzi i gnijących resztek łodzi Sigurd PetersenGorimm Gutrisson oraz Hugo Overhill obserwowali nabrzeże Steinhagerów, a gdy nabrali pewności, że rytuał odbędzie się w magazynie nr 13 zaatakowali.

Pomimo licznej ochrony złożonej z dokerów woźniców Niziołek Hugo Overhill przekradł się do wnętrza magazynu gdzie w trakcie odprawiania bluźnierczego rytuału wzniecił pożar i z narażeniem życia zniszczył konieczne do otwarcia Bramy Chaosu ingrediencje. Natomiast Krasnoludowie zbudowali niewielką katapultę, za pomocą której ostrzelali płonącymi latarniami magazyn nr 13 i przyległe należące do Steihagerów budynki.

Bijące w niebo jęzory ognia rozgoniły zawieszone nisko nad miastem chmury, a oczom tych, którzy późną nocą spojrzeli w niebo ukazał się wściekły Morrslieb, który długim czerwonym jęzorem oblizywał swe pełne oblicze. Niestety Księżyc Chaosu musiał obejść się smakiem. Choć zakłócony i przerwany przez poszukiwaczy przygód rytuał wywołał zakłócenia w Immaterium, to zgromadzonej mocy wystarczyło tylko na tyle, by nad Johannesem Teugenem, pośród spadających ze stropu płonących desek i belek, pojawił się cień, a w głowach zgromadzonych w magazynie śmiertelników rozległ się głos. 

- Twa dusza należy do mnie Johannesie Teugen! Zawsze należała, ale byłeś bardziej przydatny, gdy wierzyłeś że zdołasz ją ocalić. A ty Gideonie, zawiodłem mnie! Gdzie jest mój portal? Nie stworzyłeś obiecanej mi bramy. Wróć do mnie Gideonie, czekam na ciebie w sali tronowej!

Następnie na oczach przestraszonego Hugo Overhilla cień pochłonął Jahannesa Teugena. Równie okrutny los spotkał Gideona, nieopisana siła strzaskała fizyczna postać demona, a jaź istoty implodowała wessana z powrotem do Immaterium. To jednak widziało niewielu, stłoczeni w płonącym magazynie ludzie zmieniali się w niekontrolowanym procesie, następujących po sobie plugawych i bluźnierczych mutacji. A nabrzeże wypełniły pełne nieopisanego, niemożliwego do przeżycia bólu wrzaski, które wreszcie ucichły, gdy płomienie ognia litościwie uśmierciły skazanych na potępienie kultystów Ordo Septenarius.

Dzięki swym niewielkim rozmiarom Hugo Overhill zdołał wymknąć się z magazynu chwilę przed tym, niż płonący budynek zawalił się grzebiąc w popiołach członków Ordo Septenarius oraz wszystkie dowody zbrodniczej działalności kultu.


***
Osmalony, poparzony, przerażony Hugo Overhill wraz z Sigurdem Petersenem Gorimmem Gutrissona skryli się na pokładzie Berebelli, zdając się na łaskę i niełaskę Josefa Quartjina ufając, że stary szyper nie wyda ich straży miejskiej.



Będzie mi miło jeśli pozostawicie po sobie komentarz i udostępnicie ten post. Jeśli chcecie postawić mi kawę przycisk DONATE znajduje się poniżej.
I will be happy if you leave comments and share this post with friends. If you want to put me a coffee DONATE button is below.

 

Możecie także zostać Patronami DansE MacabrE i wesprzeć projekt za pośrednictwem strony patronite.pl.

A więcej o moim udziale na patronite.pl znajdziecie TUTAJ.
You can also become Patrons of DansE MacabrE and support the project through the patronite.pl website.

And more about my participation at patronite.pl can be found HERE.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.